04 listopada 2023

Dwa gole w meczu Lech - Ruch. A ten pierwszy był niezwykłej urody

Lech Poznań kontynuuje dobrą serię w ekstraklasie. Piłkarze z Wielkopolski po słabszym początku sezonu wyraźnie odzyskali formę i zamierzają powalczyć o odzyskanie tytułu mistrza Polski. Tym razem ekipa Jona van den Broma mierzyła się przed własną publicznością z Ruchem Chorzów. Gospodarze wygrali pewnie, a zwłaszcza pierwszy gol był nieprzeciętnej urody.

Lech Poznań był wyraźnym faworytem tego spotkania. "Kolejorz" w czterech ostatnich kolejkach ekstraklasy nie doznał porażki, a na zupełnie przeciwnym biegunie był Ruch. Ekipa z Chorzowa już od 10. kolejek czekała na wygraną. W tym sezonie zdołała wygrać tylko raz, kiedy pokonała u siebie ŁKS Łódź 2:0. Mecz z Lechem nie był zatem dobrą okazją do przełamania i "Niebiescy" zgodnie z przewidywaniami nie wywieźli ze stolicy Wielkopolski nawet punktu. 

Piłkarze Lecha Poznań od pierwszej minuty ruszyli na rywala. Pierwsze próby chorzowianie zdołali odeprzeć, ale już w 9. minucie mogło być 1:0. Gospodarze otrzymali rzut wolny, do którego podszedł Nika Kwekweskiri. Gruzin był bardzo bliski trafienia, ale uderzył w poprzeczkę. Trzy minuty później zawodnicy Johna van den Broma mieli kolejną znakomitą okazję. Strzału zza pola karnego spróbował Kristoffer Velde, ale piłkę zdołał odbić Krzysztof Kamiński. Bramkarz gości zrobił to na tyle niefortunnie, że ta spadła pod nogi Adriela Ba Louy, ale potem zrehabilitował się, fenomenalnie broniąc jego strzał. Futbolówka znalazła się jeszcze na nodze Mikaela Ishaka, lecz Szwed fatalnie spudłował w doskonałej sytuacji. 

Pierwszy kwadrans wyraźnie był na korzyść Lecha i tylko szczęście Ruchu sprawiało, że wciąż brakowało bramek. Po nieudanym początku goście zebrali się do odpowiedzi. W 21. minucie stworzyli sobie już bardzo dobrą okazję. Miłosz Kozak precyzyjnie dośrodkował na piąty metr do Kacpra Michalskiego, ale ten nie potrafił nawet oddać strzału, choć powinien dać swojej drużynie prowadzenie. Kolejne minuty to ponowna inicjatywa po stronie "Kolejorza".

W 36. minucie dobra postawa gospodarzy została wreszcie zwieńczona bramką. Lech miał rzut wolny w bocznym sektorze boiska. Piłkę w pole karne dograł Jesper Karlstroem, a tam najwyżej skoczył Ishak, który znakomicie tyłem do bramki przedłużył dośrodkowanie, nie dając szans Kamińskiemu. Do przerwy nie wydarzyło się już zbyt wiele. Lech schodził zatem do szatni z prowadzeniem 1:0. 

Po przerwie Lech dalej kontrolował wydarzenia na boisku. W 53. minucie gospodarze podwyższyli prowadzenie. Tym razem już niepotrzebny był do tego stały fragment gry. Znakomite podanie z własnej połowy do Ishaka posłał Miha Blazić. Szwed dobrze przyjął piłkę i popędził w pole karne. Tam poczekał, aż znajdzie się możliwość podania wzdłuż bramki, zagrał w odpowiednim momencie do Velde i Norweg bez problemów trafił do siatki.

W 61. minucie szczęścia z daleka spróbował Kwekweskiri, ale tego dnia piłka po jego uderzeniach nie chciała wpaść do bramki. Po strzale był rykoszet i futbolówka nieznacznie przeleciała obok słupka. 11 minut później do siatki trafił Ba Loua, tyle że Filip Marchwiński swoim nieprzemyślanym zachowaniem zabrał mu gola. Polak wbiegł na linię strzału, będąc na spalonym i choć nie dotknął piłki, to zmylił bramkarza Ruchu i sędzia musiał interweniować. Do ostatniego gwizdka wynik nie uległ już zmianie. Lech wygrał 2:0 i awansował na drugie miejsce w tabeli. Ruch nadal jest przedostatni i ma aż siedem punktów straty do miejsca gwarantującego utrzymanie.

 

Adres

03-711 Warszawa

Kontakt

polskifutbol24@gmail.com

Menu

 

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium

Ty też bez problemu stworzysz stronę dla siebie. Zacznij już dzisiaj.