W sobotę 13 maja odbyła się gala XTB KSW 82, która można rzec, że była w zasadzie wstępem do XTB KSW Colosseum 2. W Studiu ATM w Warszawie odbyło się tylko 7 walk, a pomiędzy nimi widniało wiele zapowiedzi starć, jakie odbędą się na PGE Narodowym. Jako redakcja Kierunek Sport mogliśmy relacjonować galę prosto z samego warszawskiego studia.
W pierwszej walce gali XTB KSW 82 w zmierzyli się Robert Maciejowski z Wiktorem Zalewskim. Od samego początku zawodnicy weszli w mocne wymiany między sobą. Zalewski kilka razy mocno uderzył i to on zajął środek oktagonu. Maciejowski nie pozostawał bierny i również odpowiadał ciosami. Zalewski dobrze pracował jednak niskimi kopnięciami. Maciejowski szybko zareagował, przechwycił jedno z nich i spróbował gilotyny, ale przeciwnik szybko się uwolnił. Zawodnik klubu WCA Fight Team zdecydowanie lepiej radził sobie w pozycji stójkowej. Półtorej minuty przed końcem Maciejowski ustawił rywala do siatki i trzymał go tam przez kilkadziesiąt sekund. Drugą rundę Maciejowski zaczął znacznie aktywniej. Skrócił dystans lecz, klincz został natychmiastowo zerwany. Debiutujący w okrągłej klatce KSW Zalewski popisał się dobrym ciosem w kontrze. Zaraz potem niepokonany jak dotąd zawodnik zaliczył kolejne dobre trafienie. Reprezentujący WCA Fight Team Zalewski doskonałe zadawał ciosy na korpus rywala. Lecz Maciejowski chwilę wyczekał i wykorzystał błąd przeciwnika kontrując w fantastyczny sposób. W trzeciej odsłonie pojedynku Maciejowski był raczej przekonany, że musi znokautować przeciwnika, żeby wygrać, z tego względu, iż dwie pierwsze rundy przegrał. Próbował zaatakować na początku ostatniej rundy. Rywal jednak zachowywał zimną głowę, będąc aktywnym na nogach i świetnie punktując Maciejowskiego. O wyniku walki musieli decydować sędziowie. Wszyscy punktowali identycznie – 30-27 dla Wiktora Zalewskiego.
W drugim starciu wieczoru Gracjan Szadziński zmierzył się z Francuzem Wilsonem Varelą. Walka nie trwała za długo dla Polskiego fightera, bowiem zszedł z oktagonu pokonany. Na ponad 30 sekund przed końcem pierwszej rundy został brutalnie znokautowany przez Francuza. Mimo, że na początku tego pojedynku obaj zawodnicy toczyli wyrównany między sobą bój, to na około 90 sekund przed końcem rundy Francuz postanowił przejąć inicjatywę i zaczął kontrować Szadzińskiego. Po ataku Vareli, Szadziński wylądował na deskach po przyjętym kolanie na szczękę. Polak zdołał się podnieść, ale chwilę później znów został sprowadzony do parteru. Wtedy to sędziowie postanowili przerwać pojedynek orzekając tym samym nokaut na korzyść Francuza.
W trzeciej walce zmierzyły się kobiety, Anita Bekus i Aleksandra Toncheva. Pojedynek pań zakontraktowany był w limicie kategorii muszej. Polka stopniowo starała się powoli przejmować kontrolę nad pojedynkiem. Jednak to Toncheva rozpoczęła pojedynek od kopnięcia. Bekus zajęła środek klatki i starała się wywierać presję. Z obu strony nie było za dużo celnych ciosów. Zawodniczki starały się głównie skracać dystans. W końcówce pierwszej rundy padło parę mocniejszych ciosów, ale żaden z nich nie był na tyle czysty aby trafić przeciwnika. W drugiej odsłonie Bekus zaczęła od sprowadzenia walki do parteru. Polka starała się ustabilizować rywalkę w tej płaszczyźnie, ale nie na długo. Toncheva wstała i docisnęła Polkę do siatki. Walka ponownie wróciła na środek oktagonu. W połowie rundy Bekus udało się zadać kilka ciosów. Następnie skróciła dystans i docisnęła do siatki rywalkę. Na mniej niż minutę przed końcem drugiej rundy 55 Polka obaliła Tonchevę i utrzymała ją w parterze. Trzecia odsłona była głównie pod dyktando Anity Bekus. Widoczne było zmęczenie u Bułgarki, która z czasem opadała z sił. Na początku trzeciej rundy Polka była bardzo aktywna. Toncheva próbowała ją obalić, ale Bekus była bardzo czujna. Tak jak w poprzedniej rundzie, ponownie udało się jej obalić Bułgarkę i zadać jej serię mocnych ciosów. Ostatecznie Anita Bekus wygrała przez jednogłośną decyzję sędziów.
Czwarte starcie wieczoru to pojedynek między Donovanem Desmae a Raulem Tutarauli. Pojedynek ten był zakontraktowany w limicie kategorii lekkiej. Obie strony rozpoczęły walkę bardzo spokojnie. Widoczne były tylko pojedyncze ciosy. Na pierwszą wymianę jednak zdecydował się Tutarauli wykonując kombinację trzech ciosów, lecz Desmae przyjął to na gardę. Tutarauli zaczął z czasem wywierać coraz to większą presję na rywalu. Belg do tej pory był bardzo niemrawy w tym pojedynku. Na pół minuty przed końcem pierwszej rundy, Gruzin klinczował Desmae i dociskał go do siatki. Druga odsłona wyglądała niemalże identycznie, bowiem Belg był cały czas wycofany, a Tutarauli wywierał presję. Gruzin głównie stawiał na akcje bokserskie, natomiast Belg skupił się bardziej na kopnięciach. W połowie drugiej rundy Donovan spróbował obalić przeciwnika, ale nie udało mu się to. Świetnie obronił Tutarauli. W końcówce Belg ponownie został był klinczowany przy siatce. Trzecia runda wyglądała niemalże identycznie jak poprzednie. Obaj zawodnicy wdawali się co jakiś czas w ostre wymiany. Wydawało się, że Tutarauli trafiał częściej i mocniej. Przewaga Gruzina rosła, podczas gdy w poczynania Belga zaczynała wdawać się nerwowość. Sędziowie wskazali jednogłośnie na Raula Tutarauliego w stosunku 3 x 30-27. Gruzin wygrał tym samym pierwszy pojedynek w KSW, a seria dwóch zwycięstw Belga dobiegła końca.
W piątej walce gali XTB KSW 82 doszło do polsko-ukraińskiej konfrontacji w kategorii półciężkiej. Bohdan Gnidko pokonał Rafała Kijańczuka przez poddanie w pierwszej rundzie i odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu w KSW. Walka nie trwała zbyt długo. Już w 15 sekundzie Gnidko obalił rywala, jednak po przeniesieniu walki do parteru uderzył kolanem na głowę Kijańczuka co jest niedozwolone w sportach walki. Walka mimo to została wznowiona, jednak Gnidko został ukarany dwoma minusowymi punktami. Po wznowieniu obaj fighterzy ruszyli do ataku. Ukrainiec zaczął klinczować Polaka, a ten obalił. Gnidko będać na plecach wyłapał rękę Kijańczuka z pleców i poddał Polaka balachą.
Sebastian Przybysz popisał się świetną dyspozycją w swojej pierwszej walce po utracie pasa mistrzowskiego. „Sebić” nie dał szans Filipowi Mackowi i triumfował przez TKO w trzeciej rundzie CO Main Eventu. Polak rozpoczął walkę od kilku niskich kopnięć na wykroczną nogę rywala. Sebastian korzystał z przewagi zasięgu, natomiast Macek miał problem z dosięgnięciem celu w swoich atakach. Przybysz wywierał presję, cały czas okopując łydkę Czecha. Macek starał się skracać dystans z mocnymi uderzeniami. Noga Filipa zaczęła się uginać po kolejnych kopnięciach na łydkę. Czech nieskutecznie poszukał sprowadzenia, walka w stójce toczyła się coraz mocniej pod dyktando Sebastiana, który zdecydowanie przeważał w pierwszej rundzie. Po rozpoczęciu drugiej odsłony akcja szybko przeniosła się do parteru. Pozycję z góry zajął Sebastian, który rozbijał rywala krótkimi ciosami. Polak pewnie kontrolował sytuację na macie, nie pozwalając Czechowi na ataki z pleców lub ucieczkę do stójki. Przybysz ustabilizował pozycję w półgardzie, regularnie atakując głowę Macka. Parter oglądaliśmy aż do samego końca rundy, w której Przybysz okazał się o wiele lepszy od swojego przeciwnika. Przybysz w znakomity sposób prowadził walkę w stójce od początku kolejnej odsłony. Sebastian punktował Czecha ciosami oraz kopnięciami na łydkę. Macek kolejny raz nieskutecznie poszukał obalenia. Polak skontrował Filipa i wylądował w górnej pozycji. Przybysz znów znalazł się w półgardzie, rozbijał Macka i pewnie zmierzał po zwycięstwo. „Sebić” podniósł pozycję i zadał serię mocnych uderzeń na tułów rywala. Przybysz w końcu przechwycił prawą rękę Czecha, lecz próba kimury okazała się nieudana. W ostatniej minucie starcia Sebastian przeszedł do krucyfiksu. Z tej dominującej pozycji trafił wieloma uderzeniami na głowę Filipa, który nie był w stanie uciec z zagrożenia, tym samym zmuszając sędziego ringowego do przerwania walki.
Wreszcie przyszedł czas na walkę tego wieczoru w której zmierzyli się Andrzej Grzebyk i Brian Hooi. Holender od początku starał się zamknąć Polaka na siatce. Grzebyk atakował niskimi kopnięciami, od czasu do czasu markując atak na głowę. Hooi nieustannie napierał do przodu, lecz ciosy Grzebyka regularnie dochodziły do celu. Na łydkę Holendra spadały kolejne kopnięcia. Obaj panowie wkładali wiele siły w swoje uderzenia. Polak był zmuszany do walki na wstecznym biegu. Brian korzystał przede wszystkim z technik bokserskich. Na minutę przed końcem rundy Grzebyk zanotował obalenie, ale Hooi błyskawicznie wrócił do stójki. Andrzej docisnął swojego rywala do siatki, po czym ponownie sprowadził go na matę. Brian jeszcze raz się podniósł. Końcówka rundy należała więc do Polaka. Zawodnik z Holandii nie przestawał wywierać presji, jednak to Grzebyk był skuteczniejszy w stójkowych wymianach. Po udanej akcji i skróceniu dystansu, Andrzej obalił Briana. Polak ponownie nie ustabilizował pozycji na macie. Hooi wstał, ale przyjął przy tym kolejną nawałnicę ciosów. Pojedynek toczył się w wysokim tempie. Grzebyk natomiast powoli zaczął odczuwać zmęczenie tych obaleń. Grzebyk kontynuował ofensywę, zaszedł Holendrowi za plecy, choć szybko stracił tę pozycję na rzecz klinczu pod siatką. W tej płaszczyźnie również przeważał Andrzej, który docisnął Briana do siatki. W końcówce rundy Grzebyk zanotował kolejne obalenie, podkreślając swoją przewagę. Andrzej obalił Hooia w pierwszej minucie ostatniej rundy. Polak błyskawicznie wpiął się za plecy, ale równie szybko Brian wrócił na nogi. Grzebyk nie puścił uchwytu i po chwili zanotował kolejne sprowadzenie z klinczu. Hooi znów wstał, lecz dalej był dociskany do siatki. Andrzej ponownie przewrócił swojego przeciwnika. Brian wyłączył lewą rękę Andrzeja, ale tym razem nie zdołał od razu uciec z parteru. Grzebyk szukał wpięcia za plecy, a następnie duszenia z tej pozycji. Polak rozbijał Briana w parterze, nie tracąc inicjatywy przez całą trzecią rundę. Po zakończonym boju sędziowie punktowi jednogłośnie zadecydowali o zwycięstwie Andrzeja Grzebyka.
WYNIKI WALK W SKRÓCIE:
Andrzej Grzebyk pokonał Briana Hooia przez jednogłośną decyzję (30-27, 30-27, 30-26)
Sebastian Przybysz pokonał Filipa Macka przez TKO w 3. rundzie
Bohdan Gnidko pokonał Rafała Kijańczuka przez poddanie w 1. rundzie
Rauli Tutarauli pokonał Donovana Desmae przez jednogłośną decyzję (30-27, 30-27, 30-27)
Anita Bekus pokonała Aleksandrę Tonchevą przez jednogłośną decyzję (29-28, 29-28, 29-28)
Wilson Varela pokonał Gracjana Szadzińskiego przez nokaut w 1. rundzie
Wiktor Zalewski pokonał Roberta Maciejowskiego przez jednogłośną decyzję (30-27, 30-27, 30-27)