Legia Warszawa powoli wychodzi z kryzysu. Piłkarze Kosty Runjaicia zdeklasowali GKS Tychy w 1/16 finału Pucharu Polski, wygrywając 3:0. Chociaż Josue nie strzelił żadnego gola, ani nie zanotował asysty, to magiczne podanie Portugalczyka było ozdobą czwartkowego spotkania.
Jeszcze niedawno Legię Warszawa można było chwalić za to, jak niespodziewanie dobrze radziła sobie z łączeniem gry w Ekstraklasie i europejskich pucharach. Ale później wiele się zmieniło. Drużyna Kosty Runjaicia była mocno krytykowana, bo - przed czwartkowym meczem Pucharu Polski - przegrała pięć z sześciu ostatnich meczów. Dlatego spotkanie z pierwszoligowym GKS-em Tychy wzbudzało lekki stres u niektórych kibiców, bo Legia grała na wyjeździe.
Ale od pierwszego gwizdka widać było, że Legia zamierza szybko załatwić kwestię awansu. Już w 8. minucie bramkarz GKS-u staranował Bartosza Slisza, ale sędzia Jarosław Przybył skorzystał z systemu VAR i cofnął decyzję o rzucie karnym.
120 sekund później Legia jednak prowadziła. Slisz zagrał do Blaza Kramera, który popisał się ładnym kierunkowym przyjęciem, a następnie huknął pod poprzeczkę. Cztery minuty później było już 2:0. Gil Dias opanował piłkę w polu karnym i zagrał wzdłuż bramki, a do siatki z bliska trafił Marc Gual. W 35. minucie było już 3:0. Josue zagrał kapitalną piłkę do Pawła Wszołka, który obsłużył podaniem Kramera tak, że Słoweniec tylko dostawił nogę.
W drugiej połowie nie zobaczyliśmy już żadnych goli. Co prawda w końcówce spotkania pięknym lobem oszukał bramkarza Tomas Pekhart, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Legia ostatecznie wygrała 3:0 i awansowała do kolejnej rundy.
03-711 Warszawa
polskifutbol24@gmail.com
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium