Selekcjoner reprezentacji Polski zaskoczył. Co do tego nie ma wątpliwości. Nie dość, że postanowił "odkurzyć" po sześciu latach pomocnika Jagiellonii Tarasa Romanczuka, to na liście powołanych znaleźli się choćby powracający do kadry Bartosz Salamon oraz Jakub Moder czy absolutny debiutant Dominik Marczuk.
Kogo zatem brakuje? Pierwszym nazwiskiem, które najbardziej rzuca się w oczy, jest oczywiście napastnik Juventusu Arkadiusz Milik. 30-latek był ważną postacią podczas pierwszego zgrupowania za kadencji Probierza, ale totalnie go zawiódł i w listopadzie nie pojawił się już na kadrze. Jego obecna forma również nie powala, dlatego wskutek dużej konkurencji na tej pozycji po prostu zabrakło dla niego miejsca.
Kolejnym zaskoczeniem jest zapewne brak powołania dla Karola Linetty'ego. Pomocnik Torino pełnił ważną rolę w zespole byłego selekcjonera Fernando Santosa, ale przez Probierza został odstawiony. I choć wydawało się, że powróci do kadry na baraże, czego zwolennikami była duża część ekspertów, to tak się nie stało. Selekcjoner ma teraz w odwodzie czterech zawodników na jego pozycji (Damian Szymański, Jakub Moder, Taras Romanczuk, Bartosz Slisz), dlatego zwyczajnie uważał, że 29-latek nie będzie mu potrzebny.
Jak się okazuje, niepotrzebny okazał się też wahadłowy Legii Warszawa Paweł Wszołek. Co prawda w ostatnich tygodniach nie imponuje formą, ale druga połowa ubiegłego roku była w jego wykonaniu doskonała. Nie dość, że zwrócił na niego wówczas uwagę Fernando Santos, to później Probierz również zaprosił go na zgrupowanie, a ponadto wystawił go w podstawowym składzie w meczu z Mołdawią (1:1). Od tamtej pory - podobnie jak Legia - zaliczył jednak spory zjazd, dlatego będzie musiał oglądać baraże jedynie sprzed telewizora.
Choć trudno powiedzieć, że w obecnej formie zasługiwali na powołanie, to niewątpliwe można odczuć również brak Jakuba Kamińskiego oraz Michała Skórasia. Pomocnik Club Brugge powoli przekonuje do siebie trenera Ronny'ego Deilę i otrzymuje coraz więcej minut. Kolejny raz udowodnił klasę w czwartek, gdy ustalił wynik spotkania 1/8 finału z FK Molde na 3:0.
Dużo większe kłopoty ma za to zawodnik VfL Wolfsburg, który został powołany do drużyny U-21. Nie może to dziwić, zwłaszcza że jego zespół czeka na zwycięstwo w Bundeslidze od dziewięciu meczów, a Kamiński jeśli gra, to zalicza jedynie "ogony". Niejednokrotnie zdarzyło mu się ostatnio przesiedzieć też cały mecz na ławce rezerwowych.
Spora grupa dziennikarzy była również pewna powołania dla obrońcy PAOK-u Tomasza Kędziory. Były piłkarz Dynama Kijów jest kluczową postacią greckiej drużyny, gdzie występuje zwykle w środku defensywy, i zbiera bardzo dobre recenzje. Ma też na koncie 32 spotkania w kadrze, dlatego jego doświadczenie mogło się przydać.
Po fatalnym błędzie w meczu z Mołdawią (1:1), kiedy nie upilnował Iona Nicolaescu przy rzucie rożnym, usiadł już tylko na ławce w kolejnym starciu z Czechami (1:1), a teraz w ogóle nie został powołany. Nie można zatem wykluczyć, że został skreślony przez Probierza, choć o tym dowiemy się zapewne w najbliższych miesiącach.
Na koniec można spojrzeć na listę powołanych bramkarzy. Oczywiście, pozycja Wojciecha Szczęsnego, jak i Łukasza Skorupskiego jest niezagrożona, natomiast wciąż trwa burzliwa dyskusja nt. "trójki". Wskutek kontuzji Bartłomieja Drągowskiego znów skorzystał Marcin Bułka. Nie ma jednak wątpliwości, że na powołanie zasłużył też Kamil Grabara. Wydaje się, że 25-latek zacznie dopiero grać w kadrze, kiedy karierę reprezentacyjną zakończy Szczęsny.
W gronie powołanych zawodników, którzy byli wcześniej sprawdzani przez Probierza, nie znaleźli się również: Mateusz Wieteska, Karol Struski, Bartłomiej Wdowik, Patryk Peda (U-21), Patryk Dziczek (kontuzja) czy Filip Marchwiński (U-21).
03-711 Warszawa
polskifutbol24@gmail.com
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium