W spotkaniu rozgrywanym na stadionie warszawskiej Polonii podopieczni Michała Probierza zremisowali 1:1 w meczu towarzyskim z Finlandią. Pierwszy z dwóch sparingów pokazał, że nasza kadra ma przed sobą jeszcze wiele pracy. Zawodnicy „Biało-Czerwonych”, zostali wręcz zdominowani przez przeciwników. Pierwszy z dwóch sparingów na czerwcowym zgrupowaniu młodzieżówki rozegrano w czwartkowe popołudnie w Warszawie. Część zawodników przygotowywała się od 5 czerwca pod okiem selekcjonera pierwszej reprezentacji Fernando Santosa. Uczestniczący w dodatkowym zgrupowaniu Marcel Wędrychowski, Patryk Peda i Kajetan Szmyt wystąpili w pierwszym składzie. Z kolei Arkadiusz Pyrka zaczął na ławce. Michał Rakoczy doznał kontuzji, przez co nie mógł zagrać z Finlandią.
„Biało-czerwoni” dobrze weszli w mecz. Pierwszy kwadrans to dominacja Polaków. W kilku sytuacjach podopieczni Michała Probierza atakowali bramkę, swoje szanse mieli Kajetan Szmyt, Patryk Peda czy Kacper Kozłowski. Po kwadransie pierwszą okazję mieli goście i zakończyło się to ich bramką. Po faulu Szymańskiego tuż przed linią pola karnego, z rzutu wolnego uderzył Leo Walta, piłka minęła zawodników w polu karnym i wpadła do bramki obok zdezorientowanego Kacpra Tobiasza. W trakcie kolejnych minut Polacy nie potrafili zbliżyć się do fińskiego pola karnego. Wtedy rywale imponowali szybkością, intensywnością, doskokiem.
W drugiej połowie Probierz dokonał zmian. „Biało-czerwoni” znów byli częściej przy piłce i zagrażali bramce Finów, nie wynikało z tego nic nadzwyczajnego. Brakowało konkretów. U podopiecznych Miki Lehkosuo widać było za to plan, Kacper Tobiasz niejednokrotnie ratował kolegów z opresji. Pomimo większego posiadania piłki i liczby oddanych strzałów po stronie naszej młodzieżówki trudno mówić o niesprawiedliwym wyniku. Bezsprzecznie Finlandia zasługiwała co najmniej na remis. W ostatniej akcji meczu po niefartownym wybiciu rywala piłkę przejął Arkadiusz Pyrka, minął dwóch rywali, a trzeci go powalił. W konsekwencji Łukasz Kuźma musiał podyktować „jedenastkę”. Bramkarzowi szans nie dał Szymon Włodarczyk.